Mój przewodnik na 2020 rok, czyli One Little Word - weekendowa inspiracja #28
Cześć!
Mamy już luty, a ja piszę do Ciebie o przewodniku na 2020 rok. Dlaczego dopiero teraz? Bo chciałam sprawdzić efekty. Chciałam mieć dowody i fakty na to, czy ten system się u mnie sprawdza. Pewnie, że dużo więcej będę mogła powiedzieć na koniec roku, ale miesiąc to już wystarczający czas na sprawdzenie. Poza tym wcale nie zaczęłam zmian na początku stycznie, ale prawie w jego połowie. Bo, według mnie, każdy moment roku i życia jest dobry na zmiany. Niekoniecznie musi się to wiązać z przełomem starego i nowego roku 😉
Co to jest One Little Word
No dobrze, ale o czym ja w ogóle piszę? Jaki przewodnik? Jakie One Little Word? Już spieszę z wyjaśnieniami.O akcji One Little Word dowiedziałam się z bloga Kasi z Worqshop. Idea akcji, zapoczątkowanej przez Ali Edwards, polega na tym, aby wybrać sobie jedno słowo, które będzie nam towarzyszyć przez cały rok, które będzie naszym przewodnikiem i motorem do działania. Kasia nazwała to czarowaniem codzienności. I ja się z tym całkowicie zgadzam! Bo przez ostatni miesiąc naprawdę zadziała się magia w moim życiu.
Plany, cele, rewolucja w postrzeganiu świata
Przez niemal cały 2019 rok rozważałam i gdybałam nad różnymi planami i celami. Co z tego wynikło? NIC. Bo od myślenia i gdybania jeszcze nic się samo nie zadziało. Żeby coś się zadziało, to trzeba działać. Dlatego moim One Little Word na 2020 rok jest: wdrażanie.Moim priorytetem na 2020 rok jest powrót do prowadzenia warsztatów stacjonarnych z rękodzieła. Cóż, samo się nie zrobi. Podjęłam działania i od razu są tego efekty. Mam już ustalony termin warsztatów na marzec i kwiecień oraz na współudział w maratonie warsztatowym w maju. Dodatkowo zaczynam prowadzić live'y, do których też się przymierzałam przez cały ostatni rok i na myśleniu się kończyło. Pierwsze wystąpienie już za mną i jestem naprawdę pozytywnie nastawiona do tego przedsięwzięcia 😍
Kolejny temat, o który od ponad roku obijałam się co jakiś, to mastermaind. Kusiło mnie to. I znów - zastanawiałam się, gdybałam i na tym się kończyło. W tym roku wdrożyłam pomysł, od kulki dni należę do swojej mastermaindowej grupy. Pierwsze spotkanie za nami i jestem pod ogromnym jego wrażeniem. Ciekawa efektów naszego dalszego działania. Dziewczyny, z którymi będę współpracować są niezwykle kreatywne i pełne pomysłów, więc przewiduję, że efekty mogą być wyśmienite!
Ale moje One Litte Word towarzyszy mi nie tylko w sferze bloga i rozwoju. Towarzyszy mi także w życiu codziennym. Dzięki temu, że wdrażam rożne działania, to najzwyczajniej w świecie przestałam je prokrastynować. Nagle zaczęłam się odkopywać z różnych zaległości! Czuję, że moje życie zaczyna się porządkować.
W jaki sposób zapraszam do swojego życia One Little Word?
O tym, w jaki sposób zaprosić One Little Word do swojej codzienności, napisała Kasia. Spośród jej propozycji wybrałam te, które najbardziej mi odpowiadają, są zgodne ze mną i moimi potrzebami.1. Ze względu na to, że chcę mieć swoje One Little Word zawsze "na oku", to powiesiłam je w swojej pracowni na ścianie, a także wkleiłam do plannera.
3. Aby móc śledzić zmiany, jakie dokonują się w moim życiu w wyniku zaproszenia One Little Word do mojego życia, prowadzę "miesięcznik". Jest to po prostu notes, w którym na koniec każdego miesiąca notuję te wydarzenia. Dzięki temu na koniec 2020 roku będę miała wgląd we wszystkie zmiany, jakie dokonały się w moim życiu w ciągu całego roku.
Jak realizuję projekt One Little Word?
Słowo, które wybrałam dla siebie na ten rok otwiera wiele możliwości, prowadzi do efektów, ale jest też słowem trudnym. Wynika to z faktu, że nie ma możliwości wdrożyć w życie wszystkiego, co by się chciało. A przynajmniej nie w jednym czasie.Dlatego bardzo ważna jest dla mnie obecnie selekcja. Wszelkie plany, pomysły i propozycje przechodzą wstępny przesiew przez sito moich celów. Czy propozycja, która pojawiła się na horyzoncie prowadzi mnie do celu? Jeśli nie, to od razu rezygnuję i więcej nie zaprzątam sobie tym głowy. Jeśli tak, to rozbijam ją na mniejsze czynniki i rozplanowuję w kalendarzu zadania z nią związane
W realizacji celów pomagają mi też: metoda małych kroków oraz wypracowywanie nawyków.
Przedstawię to na konkretnych przykładach. A w związku z tym, że moim życiem w jakiś sposób zawładnęło w ostatnim czasie porządkowanie - odczuwam ogromną potrzebę uporządkowania swojego życia i swojej przestrzeni, to właśnie na tym się skupię tłumacząc Ci, co mam na myśli.
Dzięki metodzie małych kroków moja garderoba zrobiła się bardziej przejrzysta, a ja nie mam poczucia, że na raz wywaliłam połowę ubrań.
2. Kolejnym punktem na mojej liście zadań na 2020 rok jest uporządkowanie rzeczy, które leżą w kartonach w piwnicy. Są to rzeczy, które wylądowały tam po przeprowadzce, dwa lata temu, gdy wprowadziliśmy się z mężem i córcią do naszego domu. Tak, dokładnie, te rzeczy leżą tam od dwóch lat! Istnieje duża szansa, że większość z nich jest nam już po protu niepotrzebna. No bo skoro mogliśmy bez nich funkcjonować przez dwa lata... Nie mogłam się jednak wciąż zabrać za ich porządkowanie, bo niechęcią napawało mnie spędzenie w piwnicy całego dnia. I kolejnego. I jeszcze kolejnego... Zatem wyciągam po jednym kartonie raz w tygodniu albo raz na dwa tygodnie. Dzięki temu nie odczuwam tak bardzo włożonej pracy, a efekt naprawdę zaczyna być widoczny. Metoda małych kroków.
3. A jak w ogarnięciu życia i przestrzeni pomaga mi pracowanie nad nawykami? Metoda ta przydaje mi się np. w przypadku porządkowania zdjęć na dysku i wiadomości mailowych. Mam całe mnóstwo zdjęć robionych telefonem, takich codziennych, nie jakichś super, do albumu, ale mam do nich sentyment. I wszystko wrzucone do jednego foldera na dysku zewnętrznym. Zabrałam się więc za ich porządkowanie. Codziennie wieczorem, jak już położę córcię spać, poświęcam dosłownie 5 minut na porządkowanie zdjęć. Pięć minut to naprawdę niewiele, w tym czasie po prostu wypijam wieczorną herbatę. Ale te pięć minut w skali tygodnie daje mi 35 minut, w skali miesiąca - średnio 150 minut, a w skali roku: 1825 minut! To jest ponad 30 godzin, naprawdę dużo czasu. Metoda ta nie daje natychmiastowych efektów, ale dla mnie najważniejszy jest progres. Wdrażanie. Bo od zaglądania do folderu ze zdjęciami i marudzenia, że "tutaj jest wszystko, poza porządkiem", to się te zdjęcia same nie uporządkują.
Efekty
Z moim One Little Word "żyję" od niespełna miesiąca. A zmiany, jakie dokonały się w moim życiu i otoczeniu, są większe, niż przez cały poprzedni rok. Przypadek? Nie sądzę. Raczej kwestia odpowiedniego nastawienia, ukierunkowania swojego myślenia, pracy, ale także tego, że zaczęłam działać. Bo szczęście jest na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba mu troszeczkę pomóc 😊Ciekawa jestem, czy spotkałaś się z akcją One Little Word?
Jeśli tak, to jakie wybrałaś sobie słowo na ten rok?
A jeśli nie, to czy zaciekawiłam Cię tematem?
------------------------------ --------------------
Pozdrawiam serdecznie 😊
Pozdrawiam serdecznie 😊
Bardzo Ci gratuluję. Przede wszystkim mobilizacji. Po drugie jakiegoś sposobu. Każdy dobry jeśli przynosi oczekiwany efekt. Też powinnam! Bałagan pod łóżkiem, bałagan w szafkach i bałagan w ciuchach, o piwnicy nie wspomnę...... Kiedyś ciutkę zaczęłam, w zeszłym roku, też metodą małych kroków, na dodatek takich oskubanych na dodatek, bo nie porządkowałam całej szafki a tylko wyciągałam z niej to co na pewno do kosza... I wcale nie było to głupie! I kilka worków wylądowało w śmietniku, kilka z ciuchami u tych, którym się przyda... Alee... ciężko znaleźć na to czas... Zawsze biurko i papiery wołają głośniej...
OdpowiedzUsuńA o samym "One Little Word" nigdy w życiu nie słyszałam, ale może dlatego, że nigdy nie interesowałam się planowaniem.
Z całego serca trzymam za Ciebie kciuki. I z przyjemnością będę czytała kolejne posty o Twoim porządkowaniu i planowaniu i WDRAŻANIU!
Ja od kilku lat w grudniu planuje główne rzeczy, które mam zrobić w kolejnym roku:) ten rok minie u mnie przy słowie- nadrabianie:) A zakończy się słowem- nowe:) w tym roku nadrabiam zaległości blogowe i publikuje głównie zaległe prace, bo tyle się ich nazbierało, że prawie cały rok mam już zaplanowany:)
OdpowiedzUsuńA Tobie życzę wytrwałości w dążeniu do obranego celu:)
O wspaniale, gratuluję ...ja nigdy nie planuje ...;) choć od stycznia postanowiłam że powstaną journale, które codziennie będę wypełniać ...na razie trwam :D
OdpowiedzUsuńFantastyczny wpis! Kocham czytać takie rzeczy. Życzę Ci powodzenia we wdrażaniu! I dziękuję bardzo za podrzucenie pomysłu na ubrania!
OdpowiedzUsuńMało planowania w mojej codzienności, tylko te bardzo potrzebne (lekarz, wizyty rodzinne). Jednak mam takie słowo, które po ubiegłorocznych warsztatach w Trzęsaczu napisała mi prowadząca je Cynka na prezenciku od niej otrzymanym "odwagi". Zauważyłam, że często mi jej brakuje , tej odwagi ,w życiu i pracach rękodzielniczych ;-)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz o tym słyszę, ale ciekawy sposób na kopa w.. no ten :))) trzymam kciuki i cieszę się, ze pomału realizujesz sobie to co załozyłaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci gratuluję efektów :) Słyszałam o tej metodzie. Też muszę się jakoś ogarnąć.
OdpowiedzUsuńDziękuję za info o akcji z ubraniami - mam sporo takich, których nie noszę i nie ma sensu, aby zajmowały mi szafę.
Fajny pomysł już kiedyś o nim słyszałam, ba nawet miałam takie jedno słowo na zeszły rok, ale potem zapomniałam co to było, a było idealne, takie co to w przypływie olśnienia spływa na człowieka i już wiesz, że to jest to! Warto więc zapisać sobie i tegoroczne zapisuję, przypinam w widocznym miejscu i się go trzymam :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z One Little Word, ale okazuje się, że od dłuższego czasu działam według tej zasady. Studiowałam kiedyć coaching i czasami stosuję znane mi techniki na sobie. :-)) Moje słowo to: zmiana. I zaczęła się rok temu od tego, że wypowiedziałam je na głos, potem potwierdziłam, kilka miesięcy temu wprowadziłam w życie i teraz działam.
OdpowiedzUsuńI dlatego luty jest dla mnie nieco zwariowanym miesiącem. :-)
Listę rzeczy do zrobienia mam. A zaczęłam od zrobienia kursu, o którym zawsze marzyłam. :-)
Przeczytałam z zapartym tchem, bo powiem szczerze że też mam wrażenie że poprzedni rok był dla mnie stracony, choć może nie do końca bo mieliśmy z mężem ogrom pracy przy wykończeniach domu i przeprowadzce. Gratuluję zacięcia, sama również chyba muszę się wsiąść za siebie bo widzę jak dużo czasu tracę na niepotrzebne rzeczy. Z One Little Word się nie spotkałam, ale fajnie poczytać tu u Ciebie i samemu się napędzić motywacyjnie :)
OdpowiedzUsuńNiech cały rok wdrażania przyniesie dużo nowego, dobrego i zrealizowanego! U mnie w tym roku wybrane słowo to regularność .. ;)) no cóż, często muszę się dyscyplinować, więc może lepsze byłoby dyscyplina? ;) Wdrażać to czego sie nauczymy to najwazniejsze! przeszłam ten etap - łykania i magazynowania i poszłam dalej - ale wiem, że i o łykanie było mi potrzebne, by nabrać pewności ;) Powodzenia w nietraceniu celu z oczu!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to zaciekawiło, niby to wszystko wiem, ale brakuje właśnie wdrażania :) Będę trzymać kciuki i może się zainspiruję :)
OdpowiedzUsuńFajna inicjatywa. Życzę zatem owocnego wdrażania...
OdpowiedzUsuńKasiu, jestem pod wrażeniem :) Niezwykle inspirujący wpis... Ja akcji w ogóle nie znam, ale wiele rzeczy pokrywa się z tym, jak działam od lat w myśl zasady "Kto zaniedbuje planowanie, ten planuje zaniedbanie". I u mnie to działa. Nie rozmieniam się na drobne, a wszyscy wokół mnie pytają: kiedy ty to robisz, jak znajdujesz na to czas? A ja po prostu planuję i nie marnuję czasu, oddzielam ziarno od plew. A garderobę... wietrzę już od lat co pół roku ;)
OdpowiedzUsuńDużo pracy i dużo pozytywnych rzeczy w tym poście. Sama nie potrafię wybrać słowa, choć idea dla mnie znana, może dlatego, że w zbyt wielu kierunkach dążę, a i życie mnie czasem zaskakuje i wrzuca na nowe tory.
OdpowiedzUsuń